Fallus vs. feminizm
Tytuł prowokujący. Mamy nadzieję, że nie tylko sprzeciw i agresję, ale również zastanowienie. Zapowiemy tylko, że nie należy rozumieć terminów, a szczególnie Terminu użytego w temacie w sposób potoczny. Ma on zdecydowaną, precyzyjną definicję u Lacana. Niemniej nadal, bez zrozumienia, bez zastanowienia, bez namysłu przeciwstawia się sobie te dwa pojęcia, co dla osób myślących powinno być nie do zaakceptowania. A jednak. A jednak nawet najmądrzejsi stają w obronie ‘kobiecości’ czy ‘kobiety’ zagrożonej wyginięciem czy też krzywdą ze strony tych, którzy im podobno zagrażają, tj. mężczyzn, którzy – też podobno – są reprezentowani przez ten Termin. Otóż i większego nieporozumienia ze świecą szukać na świecie.
Skąd prowokacja i irytacja? Stąd, że nieporozumienie to gra ręka w rękę z dyskursem naukowym, który jest najnowszym wynalazkiem gnębienia i tak już pognębionego rodzaju ludzkiego. Innymi słowy – ze strony feminizmu nie cierpią szowinistyczni mężczyźni, na feminizm cierpimy wszyscy. A głównie kobiety, tj. te, które za takie się uważają ze względu na swe biologiczne, naukowo zwane drugo- i trzecio-rzędowymi, cechy płciowe. No cóż, Lacan prawie nigdy nie zajmował się tym, co widać. Zamiast tego próbował uzmysłowić nam, co się kryje za tym, co widać. Innymi słowy, jak w sławnym filmie Matrix: ‘Nie ma żadnej łyżki’. Czy to ma coś wspólnego z feminizmem? Postaramy się wykazać, że tak i z czym mamy tu problem.