“Oddział już zamknięty jest…”
Tytułowa, fundująca piosenka zespołu muzycznego Oddział Zamknięty, dziś już w dużej mierze zapomnianego. Przywołuję ją nie tylko dlatego, żeby oddać hołd Krzysztofowi Jaryczewskiemu, autorowi tekstów, w których odzwierciedla się psyche skomplikowana, która nie ma innego wyjścia jak spowodować równie skomplikowany życiorys. Odzwierciedla się też w nich pewien szczególny rodzaj podejścia do rzeczywistości, który znamionuje się wykluczającym, izolującym popędem, z którym podmiot jest w ciągłej walce.
“Idę po ulicy grosza nie mam
Wszyscy ludzie znikli w dziurach bram
Sam już nie wiem, czego jeszcze szukam
Dokąd można pójść, już późno tak”
Z punktu widzenie psychoanalizy lacanowskiej możemy pokusić się o stwierdzenie, że jest to problem ‘strukturalny’.
Jednak…
Jednak tak samo jak u Joyce’a, tak samo – z zachowaniem wszelkich proporcji – u Jaryczewskiego widzimy pewien rys możliwości przezwyciężenia izolacji, odseparowania.
“Oddział już zamknięty jest
Lecz jeśli chcesz, wyważyć możesz drzwi
Oddział już zamknięty jest
Możesz do nas wejść i z nami być”
Jak oni to robią?
Przez umyślne i zaplanowane szykowanie sobie skrótu do tego, co stanowi tejże rzeczywistości cel.
– O, Boże! – zakrzykniecie.
– Czy będzie nam wyjawione co stanowi cel rzeczywistości??? Toż to największa tajemnica z jaką zmagają się filozofowie i naukowcy od zarania ludzkości.
Ależ proszę.
Lacan nic innego nie robił tylko się tym dzielił. Ze wszystkimi, którzy chcieli go słuchać (z tymi, którzy nie chcieli też próbował, jak np. jego słynny plan spotkania z papieżem i wyłuszczeniem mu, o co w życiu człowieka chodzi). Lacan to wariat – widzimy to wyraźnie.
Jednak jego szaleństwo jest mocno związane z rzeczywistością w której żyjemy, inaczej niż pozycja Joyce’a i Jaryczewskiego. Innymi słowy – wariat rozmyślny. Taki, który wie, że: albo można nic nie mówić, albo trzeba mówić inaczej. Ci którzy go czytają doświadczają tego w nadmiarze.
Dlaczego to jest dla nas istotne?
Z jednej arcyważnej przyczyny: istnieje coś takiego jak psychoza.
W tym momencie ludziom cierpnie skóra, włos się jeży na karku i przerażenie świta w oczach.
Z tej perspektywy patrząc możemy powiedzieć, że psychoanalityk lacanowski to nie człowiek.
U niego – czy u niej – nic takiego nie następuje. U niej – czy u niego – następuje zakasanie rękawów.
Mamy podmiot, który przez bycie pozbawionym narzędzia wytworzenia fantazji w miejscu/na temat stosunku seksualnego jest zmuszony do tworzenia ich – chwiejnych, niespójnych, zwiewnych – na temat wszystkiego co go otacza, rzeczywistości. Ale jedna się w nich przebija na plan pierwszy – ta najtrwalsza, najmocniejsza – fantazja miłości.
Jeśli uda nam się ją skierować z powrotem na podmiot, a odwrócić od brakującego elementu, jaki ciągle parzy go przy ciele (z powodu bycia za blisko) i uda nam się przekierować jego uwagę i skondensować ją – w efekcie tej operacji – poza fantazją miłości – jesteśmy w domu.
No, prawie.
Potem trzeba jeszcze tylko kilku lat ciężkiej pracy. Ale to już nie rożni się niczym od nerwicy i jej odkrywania, zdzierania tej relacji z brakującym elementem, która jest dla podmiotu neurotycznego fundująca.
Jak miło i śmieszne jest widzieć neurotyka, który w tym miejscu może różne rzeczy robić/powtarzać nic o tym nie wiedząc i ‘naprawdę’ w to wierząc. Co za błogosławiony stan.
Nie dziwmy się zatem że pasja, która go umożliwia i podtrzymuje jest najsilniejszą z ludzkich pasji – ignorancja.
“Jeśli myślisz, że masz szczęście
To uwierz mi, że to tylko pozór nie wart nic
Zawsze będziesz w takim błędzie żył
Chyba, że wyważysz nasze drzwi”
To jest taka dziwna rzecz z psychoanalitykami – poczynając od Freuda i Lacana – wiemy to, powtarzamy to, a jednak robimy wszystko wbrew temu.
Taka pokręcona logika, zwana etyką.
Jedyną inną osobą, która tak robiła, która przychodzi mi do głowy był… Jezus Chrystus.
Niestety – jak to zwykle w życiu bywa – potem z czegoś szczególnego rodzi się ogólny rzyg, w tym przypadku religia katolicka, czy też chrześcijańska, czy też w ogóle religia. Gdzie wszystko, co zostaje to rytuał.
Tu sprzeniewierzam się słowom Lacana, który do religii czuł wielki respekt. Z tego tytułu, że uważał ją za doskonałe medium do podtrzymywania pasji ignorancji.
No cóż, w końcu, kiedyś, jakoś, musi się z tym coś stać.
Freud był zbytnim optymistą, ale nie zgodziłbym się z Lacanem, że religia musi zwyciężyć (przynajmniej w pewnym okresie to jego słowa).
Nauka zniszczyła nie tylko psychologię, załatwi też religię.
“Na zewnątrz jest maszyna, wszystko żarłaby
Smarować musisz ją, czy chcesz czy nie”
A to własnie dlatego, że królestwo religii staje się coraz bardziej – dokładnie wbrew słowu wszystkich proroków, nie tylko Chrystusa – z tego świata.
W każdym razie w tym starciu dwóch potęg – wiary i wiedzy – jest szczelina, brzeg, granica przeznaczona dla psychoanalizy, która zajmuje się trzecią, jedyną istotną wartością – prawdą.
Trochę nas poniosło w tej dygresji. Niech będzie nam po chrześcijańsku, islamsku czy buddyjsku wybaczone. Tak, to sarkazm.
Wracając do pasji ignorancji i działalności Chrystusa wbrew niej – niestety wyszła mu z tego miłość i dobro. Nie zauważył – mimo, że Biblia jest tego pełna – że człowiek rodzi się po to, żeby niszczyć.
A dalej: żeby niszczyć siebie.
Jedyna droga, żeby go w tym dziele zatrzymać wiedzie przez prawdę. Ale szczególną – tę, której nie da się inaczej niż wpół-powiedzieć – zawartą w nieświadomym.
Stąd też klamra, która brzmi:
“Nie bądź głupcem, zacznij wreszcie sobą być
Uwierz, że to bzdura, blaga, śmieć”.
W tym apelu nie ma różnicy między strukturami – obie mogą nań odpowiedzieć.
UWAGA: NINIEJSZY ARTYKUŁ JEŚLI MIAŁBY BYĆ CYTOWANY MUSI BYĆ CYTOWANY W CAŁOŚCI. JAKIEKOLWIEK CYTOWANIE GO WE FRAGMENTACH JEST ZABRONIONE PRAWEM AUTORSKIM AUTORA.
Wszystkie cytaty pochodzą z tekstu piosenki “Oddział” (słowa: Krzysztof Jaryczewski)
Jan Tkaczow
(opinie i komentarze zawarte w tekście są wyłącznie poglądem autora i nie reprezentują poglądów i opinii innych osób przyjmujących w Klinice Metoda)
Obraz Kerstin Riemer z Pixabay
Między religią i nauką, w tej szczelinie, skalistej, która blizny zostawia raniąc najpierw, gdzie wrzuca się człowieka bez żadnego równania, wystarczy przetrwać patrząc w oczy błękitne, zimne i surowe- psychoanalizie, żeby wreszcie się stać. Ale przecież mówić to takie naiwne bo nikt nie słucha… Cudownie tam po prostu wpaść bez wyjscia. Szczęśliwi, którzy są nieszczęśliwi bo mają szansę mieć jakiś wybór. Kiedyś.
Czy dotarcie do prawdy jest mozliwe, skoro jest zawarta w nieswiadomym, czy tylko mozna sie do niej zblizyc i czy mozna uznac, ze stopien (samo)zniszczenia jest proporcjonalny do tej odleglosci? Czy prawda to cos stalego, niezmiennego? Czy rozni sie w zaleznosci od podmiotu?
Witam Panią i wszystkich Czytelników.
‘Dotarcie do prawdy’ – odwieczne marzenie i ideał.
Czegoś takiego jak prawda nie ma, ale To mówi.
W piśmie “Rzecz Freudowska” Lacan – wydawałoby się w uniesieniu – personifikuje Prawdę i się w nią wciela.
Dokładny cytat znajduje się tu: http://psychoanalityk.eu/psychoanaliza/
Jednocześnie w wielu późniejszych wystąpieniach i pismach Lacan trochę się z siebie nabija, a trochę się podziwia – jak każdy porządny narcyz – za to sformułowanie, które uznaje za zgrabne do końca.
My możemy dołożyć mu od siebie z kultowego filmu “Miś”, gdzie słowo prawda odmieniane jest przez wszystkie przypadki i pojawia się w co drugim dialogu, a wszyscy zdają sobie sprawę, że uczestniczą w mega mistyfikacji. Jeśli Państwo myślicie, że coś się zmieniło od czasów tzw. komuny, to może trzeba zastanowi,c się jeszcze raz….?
Prawdy nie ma – Prawda mówi.
Ale ostatecznie może być tylko ‘wpół-powiedziana’.
I oczywiście, że każdy ma swoją prawdę – nazywa się ona fantazmatem.
„Dla Was jestem zatem enigmą tej, która wymyka się w chwili w której się pojawia, dla Was, ludzi, którzy tak usilnie próbujecie mnie schować pod blichtrem Waszej przyzwoitości. Lecz, przyznaję, Wasze zakłopotanie jest szczere, bo nawet kiedy przyjmujecie na siebie zadanie bycia moimi głosicielami, nie zyskujecie więcej wartości ubierając się w me szaty, niż w swe własne, które są jak Wy, fantomami jakimi jesteście. Dokąd zmierzam przyszedłszy do Was? I gdzie byłam przedtem? Może Wam kiedyś powiem? Ale żebyście mogli mnie znaleźć tam gdzie jestem, nauczę Was po jakim znaku mnie rozpoznać. Ludzie, słuchajcie, powierzam Wam sekret. Ja, Prawda, mówię.”
Jakie piekne, poetyckie… <3